Wejherowo (niem. Neustadt in Westpreußen). Po wizycie w tym mieście spodziewałem się lepszych znalezisk. Po kilku godzinach spacerowania stwierdziłem jednak, że za wiele kamienice tutaj w sobie nie kryją. Niemniej jednak, coś udało się wyszperać. Oto napis na ścianie jednego z budynków, który był zamieszczony nad obecnie zamurowanymi drzwiami wejściowymi (widać było inny kolor cegły). Po głębszej analizie widać na nim napis "Towary krótkie. Pracownia pończoch". Kurcze - czym są owe krótkie towary (może rozmiary poniżej S ;))? Jedyne wytłumaczenie o dziwo znajduje się w słowniku gwary poznańskiej, który wskazuje na pasmanterię. Może to właśnie jest rozwiązaniem owej zagadki.
30 sierpnia
26 sierpnia
Sierpc: drewniane miasto
Sierpc. Tej wycieczki nie zapomnę na długie lata. Była ona połączona m. in. z pobytem w Płocku, o czym wspominałem w osobnym wpisie. Ostatnim etapem podróży tego dnia był Sierpc, gdzie miałem 1,5 godziny na przesiadkę na pociąg do Warszawy. Ja, jak to ja - przecież nie zmarnuję czasu siedząc na stacji. Całkowicie nie znając miasta, z obolałymi nogami pełnymi odcisków powędrowałem do centrum. Jak się okazało - było do niego ponad 20 minut drogi. Zatem zostało mi ledwo 30 minut na obejście centrum. Głównym zaskoczeniem dla mnie była spora liczba drewnianych budynków. Podobno wynikało to m. in. z braku lokalnej cegielni. Część z budynków ma nawet piętra, jak ten ze zdjęcia. Warto zwrócić uwagę na snycerkę.
24 sierpnia
22 sierpnia
Gdynia: przedwojenna winda Wertheim Wien
Gdynia. Tak na prawdę na terenie obecnej Polski można mówić o 3 głównych dostawcach wind: niemiecka firma Carl Flohr oraz dwie austriackie: Sowitsch oraz właśnie Wertheim (no i kilka mniejszych firm jak Groniowski, czy MOC, czy rzadko występująca firma Schindler). Śladów po wiedeńskiej firmie Wertheim na Klatkowcu jeszcze nie prezentowałem - zatem nadrabiam braki. Oto tabliczka świadcząca o pochodzeniu windy. Samo urządzenie obecnie jest nieczynne, choć z tego co mi wiadomo - oryginalna kabina nadal tkwi w szybie windy.
21 sierpnia
Bydgoszcz: przedwojenne kafle
Bydgoszcz (niem. Bromberg). Kafli we wnętrzach bydgoskich kamienic nie ma za wiele - ja osobiście trafiłem na 4 rodzaje (o jednym z nich wspominałem tutaj). Tak więc można to znalezisko traktować jako cenne.
20 sierpnia
Kalisz: mezuzy - pamiątki po Żydach
Kalisz. W przedwojennym Kaliszu odsetek Żydów momentami przekraczał nawet 35% ludności całego miasta. Pomimo upływu lat i dużych zniszczeń Kalisza z czasów I i II wojny światowej do dzisiaj można odnaleźć ślady po tej ludności. Pojawiają się zarówno kuczki (o jednej z nich wspominałem tutaj), jak i mezuzy. To właśnie tych drugich szukałem podczas ostatniej wizyty w Kaliszu w lipcu tego roku. Czym jest mezuza?
Tak mówi Wikipedia:
Mezuza (hebr. מזוזה, dosł. odrzwia, futryna drzwiowa) – zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory (Księga Powtórzonego Prawa 6,4–9 i Księga Powtórzonego Prawa
11,13–21), umieszczony w pojemniku wykonanym z drewna, metalu, kości
lub szkła, albo w rurce, i zawieszany na zewnętrznej prawej framudze
drzwi, w judaizmie mający wartość symboliczną, historyczną i religijną.
O kilku śladach po mezuzach wiedziałem z różnych źródeł, jednak o tym miejscu była cisza. Natrafiłem na nie zupełnie przypadkiem. Jest ono jak dla mnie szczególne, bo w futrynie pozostały aż 2 ślady po mezuzach. Warto wędrować swoimi ścieżkami i poszukać. Szukajcie - a znajdziecie!
18 sierpnia
Wrocław: dyskusja o gustach uniesionych w niebiosa
Wrocław (niem. Breslau). Kamienic ci we Wrocławiu pod dostatkiem, wysokich, dostojnych, stalowych, kaflowych. Tak właśnie jest, ale tych z zachowanymi malowidłami na sufitach jest jak na lekarstwo. Odnajdywanie starych malowideł chyba najbardziej mnie cieszy z całych podróży po wnętrzach. Sprawą wtórną jest jednak to, co na tych sufitach częstokroć widnieje. Chyba największą oznaką kiczu w mojej opinii są właśnie putta, czyli mali nadzy chłopcy ze skrzydełkami. Takich to, co najmniej kilka unosi się na wrocławskich sufitach. W tym przypadku trzymają one materiał układający się w kształt litery G. Ta sama litera widnieje na wejściu do kamienicy. Zapewne była ona pierwszą literą nazwiska lub imienia właściciela owej kamienicy. O innych przykładach malowanych sufitów z puttami we Wrocławiu wspominałem tutaj i tutaj.
17 sierpnia
Łódź: witraż z pracowni D. Mocznay Zbąszyń
Łódź. Człowiek spaceruje sobie po budynku, fotografuje i myśli sobie - no - to już by było na tyle z fotografowania. Do głowy dochodzi mały oddolny sygnał - siusiu - i dalej w drogę. Otwieram zatem drzwi do przybytku, a tam - to co widać na zdjęciu poniżej. Sam witraż, którego fragment widzicie, pochodzi z pracowni D. Mocznay ze Zbąszynia. O innym przykładzie witraża z tej pracowni wspominałem tutaj.
15 sierpnia
Płock: Muzeum Mazowieckie, czyli opowieść o secesji
Płock. Moja podróż do Płocka miała miejsce w 2013 roku. Ze względu na bardzo
kiepskie połączenia kolejowe nie było to proste zadanie - jedyna możliwość - podróż z Warszawy. Jednak po wielu
godzinach podróży z Warszawy i 2 przesiadkach w Łowiczu i Kutnie dotarłem (przy panującej tego dnia na dworze temperaturze +38 stopni). Główny punkt: Muzeum Mazowieckie - miejsce, które powinno się znaleźć na podróżniczej mapie każdego pasjonata architektury wnętrz. Tutaj kapie od secesji. Oto przykład pieca kaflowego. Kiedyś - na początku swoich przygód "kamienicznych" - od właścicielki mieszkania w Poznaniu usłyszałem, że 3 piece sprzedała do różnych muzeów - w tym do Płocka. Obsłudze sali zadałem zatem pytanie - czy ten piec pochodzi z Poznania. Z wielkim zdziwieniem na twarzy odpowiedzieli - tak. O drugim piecu z tej kamienicy (który jest w niej do dzisiaj) - wspominałem tutaj.
14 sierpnia
Ostrów Wielkopolski: kaloryfer z podgrzewaczem na napoje
Ostrów Wielkopolski (niem. Ostrowo). Czasami przygody związane z podróżowaniem po klatkach schodowych przybierają nieoczekiwany przebieg. Dzieje się tak dzięki ich mieszkańcom (których w tym miejscu serdecznie pozdrawiam). Tego dnia objeżdżałem miasteczka na pograniczu województwa Opolskiego i Dolnośląskiego. Jednak na sam koniec pozostało dosłownie 30 minut na kolejną wędrówkę po Ostrowie Wielkopolskim. Po krótkiej rozmowie z moja przewodniczką postanowiliśmy - obejrzymy 2 miejsca - klatkę z kaflami oraz z witrażem. To właśnie w tej drugiej klatce czekała nas przemiła niespodzianka. Zostaliśmy tam bardzo miłe przyjęci przez mieszkańców, którzy zaprosili nas do wnętrza swojego przepięknego mieszkania. Poza wieloma przedwojennymi detalami, jedna rzecz zwróciła moją szczególną uwagę - kaloryfer. Wiele z Was zapewne zastanawia się nad przeznaczeniem tej szafeczki. Odpowiedź jest prosta - służyła ona jako szafka do podgrzewania napojów. Szkoda, że czas od odjazdu pociągu upływał nieubłaganie i trzeba było przerwać rozmowę, jednak za chwilę gościny serdecznie dziękuję!
07 sierpnia
Bydgoszcz: przedwojenny witraż
Bydgoszcz (niem. Bromberg). Malowidła i witraże - te detale chyba najbardziej lubię fotografować. W Bydgoszczy jednych i drugich detali bywa pod dostatkiem. Na koniec tego weekendu - jeszcze jeden detal w postaci witraża (o innym witrażu wspominałem tutaj).
07 sierpnia
Bydgoszcz: zakręcone miasto
Bydgoszcz (niem. Bromberg). To zdjęcie pochodzi z pierwszego wyjazdu do Bydgoszczy w celach fotografowania kamienic. Sporo czasu od tego wyjazdu upłynęło - sporo też nowych zdjęć udało się w Bydgoszczy wykonać i nowych miejsc odkryć - a nadal wiele pozostaje jeszcze głęboko ukrytych - trzeba będzie wrócić. Ostatnio kilka słów o Klatkowcu i jego podróżach po bydgoskich kamienicach można było przeczytać w Gazecie Wyborczej.