Gliwice (niem. Gleiwitz). Klatki bywają kwadratowe, ale są one dosyć pospolite - to i po co każdą jedną fotografować. Ja wolę jednak zdecydowanie te okrągłe, czy trójkątne :) Natrafiłem zaledwie na kilka takich. Oto przykład takiej dosyć minimalistycznej trójkątnej klatki w Gliwicach (o innej takiej w Bytomiu wspominałem tutaj).
30 czerwca
27 czerwca
Warszawa: 18+
Warszawa. Wszystkim osobom poniżej 18-go roku życia w tej chwili już podziękujemy. Choć w tych czasach nawet już wieczorynki o 19-tej brak - takie dziwne czasy, a nagość jest rzeczą powszechną - nawet w mediach. Ciekawe jaki odbiór tego oto kafla był 100 lat temu - no taki, że komuś widać jednak zależało na ocenzurowaniu jego treści ;)
26 czerwca
25 czerwca
Krotoszyn: witraż z herbem miasta - Polichromia Poznań
Krotoszyn (niem. Krotoschin). Dla mnie to miasto jest bardzo dużym zaskoczeniem - bo we wnętrzach kamienic tkwi tutaj sporo ciekawostek. Jednak na początek pokażę Wam detal dobrze znany - witraż będący wystrojem ratusza - a dokładniej klatki schodowej. Początek tego budynku datuje się na 1689 rok, jednak w latach 1898–1899 przechodził gruntowną przebudowę. Zapewne wtedy został wykonany witraż widoczny na zdjęciu, na co wskazuje jego forma. Drobną ciekawostką jest tutaj sygnatura: "Polichromia Poznań". Związana jest ona przypuszczalnie z renowacją witraża, która - jak wskazuje sygnatura - była przeprowadzona w 1938 roku (warto dodać, że firma ta działała w Poznaniu w latach 1912-1948). Czy w trakcie renowacji dokonano jakiś zmian w wyglądzie witraża, chociażby zacierające ślady związane z zaborami - trudno powiedzieć. Może ktoś z Was zna bardziej szczegółową historię i zechce się nią podzielić?
22 czerwca
19 czerwca
Kamienna Góra: posadzek czar
Kamienna Góra (niem. Landeshut). Wyprawa do tego miasta była przeze mnie planowana od 2 lat. W końcu jakiś czas temu udało się to zrealizować, choć było to dosyć karkołomne zadanie, chociażby ze względu na brak bezpośredniego dojazdu koleją. Na miejscu okazało się, że miasto kryje w sobie masę ciekawych wnętrz i nie raz będę je Wam pokazywał. Przygodę zaczynamy z posadzką - jedyną taką jaką widziałem podczas swoich podróży. Wzór jest złożony aż z 36 płytek!
13 czerwca
Poznań:ślady przeszłości
Poznań (niem. Posen). Jeden z wielu przykładów ukrywania przez lata prawdziwego bogactwa kamienic. Ile jeszcze tego typu rzeczy wyjdzie podczas remontów? Ile z tego typu detali zostanie na powrót odnowionych? Ile tego typu detali zostało bezpowrotnie zniszczonych? Na te pytania odpowiedzi niestety nie znam...
09 czerwca
Kielce: piec kaflowy
Kielce. Piece kaflowe poza muzeami rzadko się widuje. Tym bardziej się cieszę, że mogę je Wam pokazywać - takie piece ze zwykłych wnętrz.
Kilka innych przykładów pieców kaflowych znajdziecie tutaj.
04 czerwca
Szczecin: 87306
Szczecin (niem. Stettin). Dzisiejsza notka będzie odmienna niż pozostałe na Klatkowcu. Tak jak w poprzednim wpisie wspominałem - wczoraj Klatkowiec zagościł w Szczecinie. Główne 2 cele wyjazdu zostały osiągnięte. Uśmiech na twarzy pojawiał się tego dnia na twarzy Klatkowca kilka razy. W końcu po to Klatkowiec jeździ - by ten uśmiech się pojawiał jak najczęściej. Dzień należał do męczących - po wielu godzinach na nogach - przyszło zasiąść w pociągu do Poznania. Pociąg ładny, niskopodłogowy, klimatyzowany. Wybija 18:25, słychać zapowiedź obsługi pociągu - 87306 gotów do odjazdu. Pociąg rusza...po chwili jednak czuć bardzo silne hamowanie. Pociąg staje, słychać rozmowy obsługi pociągu - coś się stało na torach. Po kilku minutach okazuje się, że na tory weszła pewna starsza pani, ubrana w same majtki i stanik. Niestety do owej pani chyba nie dotarła informacja o tym, że przechodzi przez tory kolejowe (pani była pijana). Pech chciał, że pociąg nieznacznie przyhaczył panią. Obrażeń większych brak....jednak załoga pociągu podejmuje decyzję o wszczęciu procedury. Od tego momentu pociąg 87306 stoi. I to stoi tak feralnie, iż blokuje cały ruch do i ze stacji Szczecin Główny. Po 40 minutach od zdarzenia pojawia się pogotowie oraz Służba Ochrony Kolei. Spisują zeznania, zabierają panią w odpowiednie miejsce i odjeżdżają. Słychać komunikat od dyżurnej ruchu - można jechać. Zostaje wydany komunikat: 87306 gotów do odjazdu. Pociąg rusza. Pokonuje 100 metrów i słychać komunikat - odwołanie zgody na dalsza jazdę. Okazuje się, że na miejsce musi przyjechać policja (nasza wspaniała policja). Panowie policjanci mają jednak problem ze znalezieniem pociągu (tak trudno go przecież odnaleźć we własnym mieście). Na miejsce przybywają po około 40 minutach od odjazdu karetki. Niestety - panowie potraktowali zdarzenie - jak wypadek śmiertelny. Kolejne minuty mijają. W tym czasie wznowiono jednie częściowo ruch do stacji Szczecin Główny. Po kolejnych kilku minutach przejeżdża kolejny patrol - prawie potrącony przez pociąg TLK jadący do Szczecina... Wchodzą do pociągu...słychać komentarze załogi pociągu o całej sytuacji (przez grzeczność nie zacytuję...). Przyjazd 2 ekip to za mało. Pociąg musi nadal stać (i inne na stacji Szczecin Główny), bo nie ma ekipy z aparatem fotograficznym (buahaha - w dobie komórek). Niebywałe - łącznie przyjechały 3 albo 4 patrole. Całość zdarzenia zakończyła się po 2 godzinach. W tym miejscu każdy dalej sobie skomentuje zaistniałą sytuację, a ja osobiście dedykuję panom policjantom 2 mądre sowy, które można znaleźć na klatce jednej ze szczecińskich kamienic.
02 czerwca
Szczecin: dawna historia tego miasta zapisana w jednej płytce
Szczecin (niem. Stettin). Takie znaleziska są na wagę złota. Tutaj mamy do czynienia z kaflem wytworzonym właśnie w Szczecinie. Jeżeli dobrze widzę widnieje tutaj napis: "Palman & Keltz". Warto także zwrócić uwagę na niemiecki adres firmy: Stettin König-Albertstrasse 43 (obecnie ulica Śląska). Sam kafel stanowił element wyposażenia danego sklepu mięsnego. PS. Trzymajcie kciuki za jutrzejszą wyprawę Klatkowca do Szczecina!
01 czerwca
Grudziądz: secesyjny kaloryfer
Grudziądz (niem. Graudenz). Był maj, Anno Domini 2017. Maj miał przynieść wyjazd do Krakowa. Maj jednak okazał się kapryśny pod wieloma względami. Takim oto zrządzeniem losu - zamiast w deszczowym Krakowie - znalazłem się ponownie w Grudziądzu (i było słonecznie). Oczywiście sfotografowanie tego detalu nie było celem wycieczki. Jednak dzięki ogromnej uprzejmości właściciela mieszkania mogę Wam tak piękny i rzadko pokazywany element wyposażenia zaprezentować. Każdy sobie pomyśli - kaloryfer, jak kaloryfer, ale jednak z takimi zdobieniami teraz już się takich nie robi.