Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katowice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katowice. Pokaż wszystkie posty
30 grudnia
13 stycznia
01 sierpnia
Katowice: panoramiczna przedwojenna winda

Katowice (niem. Kattowitz). No w tym mieście jak się dobrze poszuka, to można trafić na takie perełki. Prawdopodobnie jedyna w Katowicach panoramiczna winda (a być może i na całym Górnym Śląsku). Detale jak widać są tutaj zachowane w 100%. Nawet lustro na bocznej ścianie się uchowało. Niestety winda jest od wielu lat nieczynna.
15 grudnia
08 kwietnia
Katowice: winda z firmy Wertheim Wien

Katowice (niem. Kattowitz). Z Klatkowcem jest jak ze starą przedwojenną windą - czasami ma chwilowe przestoje w pisaniu do Was, ale zawsze da się go naprawić i wprawić w ruch. Dzisiaj więc kolejny wpis - ciekawostka. Windy są takim dobrem trochę niechcianym. Tych przedwojennych pozostało w Polsce już zaledwie kilkadziesiąt. Znalezienie takowej (i to jeszcze czynnej) jest dla mnie na wagę złota. Oczywiście w ich poszukiwaniu najlepiej jechać do Krakowa, jednak nie tylko tam się one pojawiają. Nie zawsze też, coś co wygląda na pierwszy rzut oka jak winda z czasów PRLu musi taką być. Tutaj jeden z takich przykładów, o czym świadczy listwa na wejściu do windy z napisem Wertheim - firmą mającą swoją siedzibę we Wiedniu (pisałem o niej także tutaj). Warto też zwrócić uwagę na ręcznie przesuwane drzwi, czy sposób oświetlenia okrągłą lampą. Zapewne przed kolejnymi remontami kabina windy była wyłożona ciemnym drewnem - obecnie została wyłożona jakże "estetyczną" okładziną "marmurkową".
08 stycznia
Katowice: cug, bana, pociąg

Katowice (niem. Kattowitz). Na dzisiaj mam dla Was fragment witraża znalezionego na jednej z klatek schodowych z dosyć rzadkim motywem w postaci pociągu (w gwarze śląskiej to cug, a w poznańskiej gwarze to bana). Jest to bardzo bliski mojemu sercu detal, ponieważ większość moich podróży jest uzależniona właśnie od tego środka transportu.Do tego wnętrza zapewne jeszcze na łamach Klatkowca powrócę.
11 września
Katowice: historia pewnej ulewy, czyli jak dobrze, że co jakiś czas pada

Katowice (niem. Kattowitz). Większą część tego dnia spędziłem w Mysłowicach. Trochę się bałem o ten wyjazd, bo zapowiedzi mówiły jasno - o 17:00 zacznie się ulewa. Faktycznie tak się stało. Gdy jadłem pizzę w jednej z knajpek - zerwał się wiatr, zrobiło się ciemno. Po kilku minutach z nieba poleciał deszcz, a niebo zaczęły rozświetlać błyskawice. Zatem decyzja jedna - ewakuacja. Biegusiem poleciałem na przystanek tramwaju linii nr 14, który pojawił się po 3 minutach (i dobrze, bo nie było wiaty na przystanku, a jedynym schronieniem było drzewo). Dojeżdżając do Szopienic przestało padać. Myślę sobie - ufff - dotrę w miarę suchy do mojej noclegowni w centrum Katowic. Wysiadłem na "moim" przystanku. Myślę sobie - nie pada - jest dobrze! Jeszcze małe zakupy i czas się zabunkrować w hotelu. Uszedłem może z 2 minuty i znów zaczyna padać. Niby niedaleko do sklepu, ale deszcz był zbyt mocny - uciekłem do jednej z nielicznych w tej okolicy przedwojennych klatek schodowych. Właśnie tej ze zdjęcia. Można by rzec - bez tej ulewy, byście tego miejsca na Klatkowcu nie zobaczyli. Spędziłem tam z 15 minut. Później już deszcz się uspokoił i w miarę suchą nogą dotarłem do hotelu. Taki to żywot Klatkowca...
09 lutego
Katowice: żeliwne schody z huty w Nowej Soli

Katowice (niem. Kattowitz). Wyjątkowo rzadko można znaleźć ślady na konstrukcjach schodów żeliwnych świadczące o wytwórcy (częściej jest to spotykane na schodach stalowych). Tutaj widać ozdobny napis: "Eisen. &. Emaillirwerk Neusalz". Na tym przykładzie widać jak duży był zasięg oddziaływania huty żelaza w Nowej Soli, która swoje początki miała w 1827 roku. Ślady po niej można także spotkać w innych miastach obecnie leżących na terenie Polski - chociażby w postaci włazów kanałowych, które ostatnio spotkałem w Gdańsku.