29 września
28 września
27 września
Poznań: secesyjny oczopląs kaflowy
Poznań (niem. Posen). Połączenia kolorystyczne używane w secesji bywają czasem zaskakujące. Na kaflach znalezionych w jednej z kamienic przenika się słoneczne niebo z gorącym i ognistym piekłem. To się nazywa "mieć fantazję", by stworzyć coś takiego! Do tego wnętrza na łamach klatkowca jeszcze na pewno wrócimy, bo kryje ono nie jedną taką niespodziankę.
Więcej przykładów kafli używanych w kamienicach możecie znaleźć tutaj.
Więcej przykładów kafli używanych w kamienicach możecie znaleźć tutaj.
25 września
Warszawa: dwustronna winda w kamienicy
Warszawa. Oto jedno z dziwniejszych znalezisk jakie poczyniłem podczas wędrówek po kamienicach w Polsce. Winda niby wyglądająca dosyć pospolicie, a jednak nie do końca tak jest - posiada ona 2 osobne wyjścia. Na piętrach znajdują się wyjścia na główną klatkę schodową, natomiast na półpiętrach można wyjść na drugą, boczną klatkę schodową. To taka winda "na przestrzał". Jak stara jest sama kabina windy tego niestety nie wiem, choć przypuszczam, że jest ona już powojenna.
24 września
Tarnów: reklama restauracji Goldberga w języku jidysz
Tarnów. Na kamienicy w centrum miasta można znaleźć odnowioną starą reklamę. Napisy wykonane są zarówno w języku polskim, jak i jidysz. Stanowią one rekonstrukcję przedwojennej reklamy restauracji prowadzonej przez p. Goldberga, o czym świadczy niewielki napis pod słowem "przekąski". Podany jest też tam adres: ul. Wałowa 5. O dwóch innych przykładach napisów w języku jidysz w Krakowie i Radomiu wspominałem tutaj i tutaj.
23 września
22 września
Gdańsk: uroki Biskupiej Górki - cz. 3
Gdańsk (niem. Danzig) - Biskupia Górka - ul. Na Stoku. Odwiedzając to miejsce takiego widoku się nie spodziewałem. Nagle za murami jednej z kamienic zaczęły wylatywać gołębie. Okazało się po chwili, że za rogiem znajduje się gołębnik. Choć trochę mało widoczne, to jednak załapało się ich na zdjęciu aż 26 sztuk! Magiczne to miejsce, o którym pisałem także tutaj i tutaj.
17 września
Wrocław: granatowe kafle i przedwojenna posadzka
Wrocław (niem. Breslau). Czasami patrząc na niektóre klatki schodowe należy przymknąć trochę oczy i uruchomić wyobraźnię, by stworzyć sobie swój obraz danego miejsca sprzed 100 lat, jak takie kafle aż się świeciły od nowości, a posadzka nie nosiła żadnych śladów użytkowania.
Kilka innych przykładów kafli z Wrocławia znajdziecie tutaj, tutaj, a także tutaj.
Kilka innych przykładów kafli z Wrocławia znajdziecie tutaj, tutaj, a także tutaj.
15 września
14 września
13 września
Bydgoszcz: malowidło w bramie z prośbą do Boga
Bydgoszcz (niem. Bromberg). Sposób zamieszczania malowideł w bydgoskich kamienicach unikalny na skalę Polski. Nie są one zamieszczane na bocznych ścianach bramy, czy też na suficie. Bramy składają się tutaj z 2 części - wysokiej od wejścia do bramy do wejścia na schody i niższej do wyjazdu na podwórze. To właśnie na skosie na obniżeniu malowano obrazy. Znalezisko ze zdjęcia jest jeszcze bardziej unikalne ze względu na napisy umieszczone po bokach z prośbą do Boga zarówno w języku polskim jak i niemieckim: po prawej stronie "Boże bądź z nami bocię oto co dzień prosimy", a po lewej "Gott sei mit uns".
10 września
Jarosław: podziemna trasa turystyczna, czyli historia kamienic od spodu
Jarosław. Województwo Podkarpackie - tutaj jeszcze na łamach Klatkowca nie zaglądaliśmy. Z 3 miast jakie mi się udało odwiedzić właśnie Jarosław był największą niespodzianką. Cały pobyt planowałem zamknąć w około 4-5 godzinach. Okazało się jednak, że to nie wystarczyło i tak spędziłem tutaj 10 godzin i nadal czuję niedosyt. Na koniec całodziennych poszukiwań we wnętrzach kamienic postanowiłem odwiedzić jeszcze jedno miejsce - podziemną trasę turystyczną stanowiącą podpiwniczenia pod kamienicami usytuowanymi przy rynku. Historia tego miejsca sięga XVI wieku. Z czasem piwnice te zostały lekko zapomniane i zaniedbane - do ich wnętrza dostała się woda powodując sukcesywne zawalanie się ich stropów, a co za tym idzie także zawalanie się kamieniczek w okolicach rynku. Miastu groziła katastrofa budowlana. Ratunek nadszedł w latach 60-tych XX wieku. Do miasta przyjechali górnicy z Przedsiębiorstwa Robót Górniczych z Bytomia i naukowcy z AGH, którym po wielu latach udało się zabezpieczyć podziemia, a tym samym uratować jarosławskie zabytki. Wszystkim podróżnikom zdecydowanie polecam odwiedzenie bardzo gościnnego i wielokulturowego Jarosławia (niczym nie ustępuje w urodzie Sandomierzowi, czy Kazimierzowi) - miasto zostaje wpisane na listę moich ulubionych miejsc.
08 września
Toruń: secesyjna tapeta z liliami na klatce schodowej
Toruń (niem. Thorn). Kontynuując temat secesji należy wspomnieć o tapetach. Zatem dzisiaj dla Was prawdziwy unikat. Takich rzeczy na klatkach schodowych w polskich kamienicach praktycznie nie ma. Widziałem ich zaledwie kilka, a tych secesyjnych jeszcze mniej. Są one znakiem rozpoznawczym kamienic w Toruniu. Jeszcze niedawno według mojej wiedzy znajdowały się aż na 4 klatkach schodowych, a obecnie już prawdopodobnie na 3 lub nawet tylko 2 klatkach. Na tej akurat tapecie widać motywy kwietne w postaci lilii (motyw lilii pojawia się także we Wrocławiu). Widzieliście już kiedyś coś takiego?
07 września
Sopot: secesyjna balustrada
Sopot (niem. Zoppot). Drewniane schody są bardzo charakterystyczne dla miast z północy i zachodu Polski. Sami zobaczcie jak piękne potrafią być balustrady w tego typu klatkach schodowych na przykładzie Sopotu. Dla przypomnienia dwa inne przykłady tego typu arcydzieł z Poznania i Bydgoszczy, o których pisałem jakiś czas temu na Klatkowcu.
06 września
Chorzów: niebieski secesyjny witraż
Chorzów (niem. Königshütte). Jadąc na Górny Śląsk myślałem sobie - zaliczyć Katowice, Gliwice, czy Bytom. Chorzów był na liście rezerwowej - taka trochę pozycja na zapchanie. Okazało się jednak, że to miasto kryje w sobie dziesiątki przepięknych wnętrz kamienic i nie raz pod nosem wypowiadałem wielkie "łał". Oto taki przedsmak tego, co się udało w Chorzowie odnaleźć. Kto by przypuszczał, że natknę się tutaj na secesyjne witraże i to w tak dobrym stanie. Urzekający jest w nich ten niebieski kolor.
Więcej fotografii witraży znajdziecie tutaj.
05 września
Lublin: secesja - piękność nad piękności
Lublin. Warto się tłuc tyle kilometrów po polskich żelaznych szlakach dla takich znalezisk (o historii powrotu z Lublina do mojego domu można by całą książkę napisać). Oto secesja w pełnej krasie! Piękne malowidło na suficie jednej z kamienic. Zadzierając głowę do góry, aż miło się robi na duszy.
Więcej przykładów secesji znajdziecie tutaj.
04 września
Chełmża: płaskorzeźba z pamiątką po II wojnie światowej
Chełmża (niem. Kulmsee). Przepiękna płaskorzeźba z antycznym motywem. Tyle zapamiętałem z wykonania tego zdjęcia na miejscu (czasu do odjazdu pociągu było mało, więc się za bardzo nie wpatrywałem w szczegóły). Dopiero po kilku miesiącach przeglądając zdjęcia w domu dopatrzyłem się dwóch rzeczy w tym zdjęciu. Pierwsza sprawa - w tle widać panoramę z zarysem gotyckiej katedry, która po dzień dzisiejszy znajduje się w Chełmży. Drugą ciekawostką jest napis: "dom rozminowany" w języku rosyjskim stanowiący pamiątkę po wkroczeniu Armii Czerwonej do Chełmży po zakończonych działaniach powojennych. Jedno zdjęcie, a tyle na nim ciekawostek!
02 września
Raszków: sklep z towarami kolonialnymi
Raszków. Niewielkie miasto położone na południu Wielkopolski liczące zaledwie około 2000 mieszkańców. Podczas jednej z wypraw w 2007 roku moim oczom ukazała się dawna reklama. Po chwili wczytania się w nią ujrzałem napis "Towary kolonialne". Była to pierwsza dawna kolonialka jaką w życiu widziałem. Warto też spojrzeć na zmianę właściciela sklepy z Pani Wiktorii na Pana Czesława Worsztynowicza. Napis obecnie już nie istnieje.
Inny przykład po starej kolonialce z Kalisza znajdziecie tutaj. Oczywiście to nie koniec tego typu znalezisk :)
01 września
Opole: historia o tym jak Wrocław przeniesiono do Opola
Opole (niem. Oppeln). Posadzki z nazwami producentów w kamienicach z dawnego zaboru pruskiego należą do rzadkości (w przeciwieństwie do terenów dawnego zaboru austriackiego i w mniejszym stopniu rosyjskiego). Tutaj jednak natrafił się taki kafelek, układając moje usta w słowo "łał". Widać na nim sygnaturę: "Gebrüder Huber Breslau". Tym samym możemy jednoznacznie wskazać, że posadzka została wyprodukowana we Wrocławiu. Tym ciekawsze to znalezisko, iż w samym Wrocławiu na tego typu rzecz nigdy do tej pory nie natrafiłem (no może poza posadzką pochodzącą z Leśnicy, która obecnie stanowi dzielnicę Wrocławia).
Więcej fotografii posadzek na jakie Klatkowiec natrafił podczas swoich podróży znajdziecie tutaj.